Plan na ślubną sesję Zosi i Artura był oczywisty – bliskie ich sercu góry w zimowej aurze. Był tylko jeden problem. Dni mijały, a za oknem w ogóle nie zapowiadało się, że zacznie sypać śnieg. Czekaliśmy w napięciu gotowi na sesję, śledząc prognozy pogody. W końcu równy miesiąc od ślubu zima z impetem zawitała w Ustroniu. Wreszcie mogliśmy się spotkać i zrealizować nasz pomysł na plener. Zosia i Artur podczas sesji byli bardzo zaangażowani, zmotywowani, subtelni i uroczy. Myślę, że wszyscy dobrze się bawiliśmy, a efektem tego jest dużo pięknych kadrów. Oprócz miejsc z pięknymi widokami i ośnieżonymi ścieżkami, odwiedziliśmy również mostek nad Wisłą, po którym Artur udawał się na randki do Zosi. Byliśmy również w nieco zapomnianym – o tej porze roku – miejscu, gdzie ze swoimi znajomymi przeżyli niejedną urodzinową imprezę. Miło mi było odwiedzić z nimi te miejsca, a świadomość, że nie są tylko ładnym tłem, lecz czymś więcej, dodaje zdjęciom głębszej wartości.