To była bardzo spontaniczna sesja rodzinna. I to nie dlatego, że w ciągu jednej godziny się na nią umówiliśmy i zrealizowaliśmy. Była spontaniczna dzięki dwóm wspaniałym urwisom – Pawłowi i Kubie. Ustawiane zdjęcia zrobiliśmy może dwa. Reszta wyglądała tak, że chłopaki biegały, rodzice za nimi, a ja – wokół nich wszystkich z aparatem. Fajnie, że wszyscy przed obiektywem czyli się swobodnie. Dzięki temu powstały lekkie i naturalne zdjęcia.